Sąd w służbie kłamstwa
W Polsce nie ma czegoś takiego jak „prawo do aborcji" czy wręcz „legalna aborcja". Ustawa z roku 1993 wprowadziła bowiem zasadę odstępstwa od karalności w przypadku trzech sytuacji, a nie uznała, że zabijanie dzieci niepełnosprawnych czy poczętych w wyniku przestępstwa ma być zgodne z polskim prawem – pisze publicysta.
Decyzje i wyroki rzeszowskiego sądu w sprawie Jacka Kotuli i Przemysława Sycza są kolejnym dowodem na to, że w Polsce wolność słowa jest ograniczona tylko do pewnej grupy osób, a także przypomnieniem, że niemała część ludzi aparatu sprawiedliwości nadal służy kłamstwu.
Mam świadomość, że to bardzo ostra i jednoznaczna ocena. Trudno jednak inaczej potraktować wyrok sądu, który uznał, że nie wolno nazywać zabijania nienarodzonych dzieci zabijaniem, bo to ma rzekomo godzić w dobre imię szpitala, gdzie takiej zbrodni się dokonuje. Jeszcze groźniejsza dla debaty oraz wolności słowa i opinii jest późniejsza decyzja sądu. Zakazał on pozwanym w procesie karnym Jackowi Kotuli i Przemysławowi Syczowi realizacji podstawowych wolności obywatelskich, a mianowicie „organizowania i uczestniczenia w pikietach, w manifestacjach i innych zbiorowych spotkaniach, podczas których podawane są do publicznej wiadomości informacje na temat funkcjonowania Szpitala z wykorzystaniem wizerunku Szpitala i jego personelu, tej treści, że: zabija się tam dzieci". Polemika z oboma tymi decyzjami jest, o czym też nie wolno zapominać, dość trudna, ponieważ w obu przypadkach sąd utajnił zarówno obrady, jak i uzasadnienie wyroku i decyzji.
Jak nazwać zbrodnię
Utajnienie decyzji jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta